Zaśnij. Niech sen
ukoi twe zmysły. Zabierze w krainę marzeń i beztroski. Poczujesz wtedy, że
potrafisz żyć, a wszelkie uczucia, niegdyś nieodgadnione, powoli zdradzą swą
magię. Odetchnij. Wraz z setnym oddechem wypuść z siebie wszystkie złe rzeczy.
Zrób miejsce na nowe, lepsze. Pozwól im się zmienić. Zrozum. Nie wszystko musi
być złe, podstępne i samolubne. Wiele osób czy rzeczy pomoże Ci pojąć ideę, za
jaką podążają. Nie. Nie opiera się ona czarnej barwie, jak twoja egzystencja.
Tam wszystko ma swoje własne światło niesione przez wiatr.
Mój synu.
- Powiesz mi, co się z tobą do, cholery, dzieje, stary? -
zapytał Drefan, odkładając z brzdękiem widelec na wypełniony po brzegi talerz.
Była właśnie pora kolacji i w Wielkiej Sali zebrało się wyjątkowo sporo uczniów.
- Zadajesz mi to pytanie średnio pięć razy na minutę.
Odnoszę wrażenie, że albo sam masz kłopoty z pamięcią, albo uważasz, że ja mam
problemy ze zrozumieniem - odparł beznamiętnie Scorpius, nie zaszczycając
przyjaciela nawet najmniejszym spojrzeniem.
- Bo chyba masz - burknął tamten, niecierpliwie wyczekując
odpowiedzi, której z resztą miał się nie doczekać.
Chodziło o to, że odkąd wrócili do Hogwartu, czyli już
przeszło dwa tygodnie, Scorpius z dnia na dzień zachowywał się coraz dziwniej.
Wieść, że z początkiem wakacji jego mama zmarła w dziwnych okolicznościach,
obiegła całą szkołę w zadziwiająco szybkim tempie. Co poniektóre osoby z
grzeczności składały wyrazy współczucia obydwóm Malfoyom, jednak starszy z
braci skutecznie je ignorował, nawet nie dziękując. Stawał się zimny i
nieprzyjemny dla każdego, kto w jakikolwiek sposób próbował nawiązać z nim
nawet najbardziej błahą konwersację. Unikał rozmów z przyjaciółmi i prób
dotarcia do niego, podejmowanych przez Zabiniego. Ograniczał się tylko do
sporadycznych odpowiedzi, chamskich zwrotów i niepodobnych do niego pyskówek
kierowanych w stronę nauczycieli, którzy, zdziwieni jego zachowaniem, zdążyli
wlepić mu już pięć szlabanów. Znikał niemal każdego wieczora z dormitorium i
wracał dopiero nad ranem, gdy za oknem widać było pierwsze szarości wschodzącego
dnia, po czym po krótkim prysznicu i przebraniu się szedł na śniadanie i
rozpoczynał kolejną dobę. Nikt nie wiedział co się z nim dzieje, bo on z nikim
nie chciał rozmawiać.
- Zachowujesz się jak idiota. Zrobiłeś się dziki - wtrąciła
Amelia Greengrass, która właśnie przysiadła się do stołu Ślizgonów, uważnie
przy tym obserwując znajomych. Była niską brunetką o miodowych oczach
otaczanych przez wachlarz grubych czarnych rzęs, od których biła przebiegłość i
czujność.
- Czyli teraz powinniśmy się dogadać, czyż nie? W końcu
nadajemy na tych samych falach - wycedził sarkastycznie blondyn, podnosząc wzrok
nieco ponad swój talerz, na którym jeszcze nic nie było.
- Wypchaj się. Jesteś wredny, wiesz? – sarknęła urażona,
rozlewając przy tym odrobinę kakao. Wyglądała trochę dziecinnie, a jednak jedna
trzecia męskiej populacji w szkole się za nią uganiała.
Nie żeby tego nie wykorzystywała…
- To ze mną nie gadaj.
- Chętnie - ucięła. - Nicci, możesz mi podać tamtą sałatkę?
Scorpius przewrócił oczami. Męczyło go to całe towarzystwo,
chociaż wiedział, że były to jedyne osoby, które znosiły jego obecność. Co
prawda ostatnio bardziej polegał na samotności niż na nich, ale chyba po prostu
z przyzwyczajenia postanowił trzymać się z nimi niż z kimś innym.
Odkładając na talerz sztućce, wstał od stołu, strzepując
jednocześnie niewidzialny pył ze swojego ubrania. Przekładając jedną nogę ponad
ławą, rzucił Drefanowi przelotne spojrzenie, w myślach uśmiechając się kpiąco.
- Gdzie idziesz?
Wzruszył ramionami.
- Tam, gdzie mnie nogi poniosą. - Po czym ruszył ku wyjściu
z Wielkiej Sali, nie widząc już tego, jak bardzo zmartwione są twarze jego
przyjaciół.
Nie skierował się w stronę lochów, chociaż na początku taki
miał zamiar. Wybrał drogę na błonia, gdzie słońce powoli chyliło się ku końcu
dnia, ustępując miejsca srebrzystemu księżycowi.
Lekko zaróżowione niebo przecinały smugi przeźroczystych
chmur, a jeszcze zielone liście z pomocą lekkiego wiatru mozolnie opadały na
trawę. Cały ten widok naprawdę zapierał dech w piersiach, tym bardziej, że na
całości widać było zarys ogromnego starego zamku, jednak nie robił wrażenia na
Scorpiusie, który właśnie usiadł na skraju jeziora. Wokół panowała przyjemna
cisza, którą przerywały tylko krótkie pluski, powstające przez rzucane do wody
kamienie.
Ostatnio bardzo dużo myślał. Albo raczej godził się z tym,
czego zmienić już nie mógł.
Godził się z losem.
Nie za dobrze mu to wychodziło, ponieważ rany były zbyt świeże.
Mimo to postanowił zmierzyć się z tym, co nieuniknione - przyjmował na siebie ból,
przejmujące spojrzenia osób i nadopiekuńczość przyjaciół. Znosił to, by móc jak
najszybciej przeskoczyć etap zawieszenia, w jakim się znajdował. Niestety, by
sobie z tym poradzić wymyślał niekonwencjonalne sposoby - nocne eskapady,
alkohol i co najgorsze seks, który dotychczas traktował jako coś intymnego i ważnego
w swoim życiu, a który teraz stał się jednorazowymi przygodami. Odsunął się od
najbliższych, a na rzeczach istotnych po prostu przestawało mu zależeć. To
wszystko stało się w przeciągu dwóch
tygodni. Scorpius zwyczajnie popadł na obojętność.
- Mogę się przysiąść? - Tak dobrze znany mu głos wyrwał go
z zadumy. Bez słowa skinął na miejsce obok siebie czując, jak ktoś koło niego
siada. - Porozmawiajmy, proszę.
- Przepraszam cię, Katherine, ale nie chce mi się gadać -
powiedział niemal spokojnie, bo irytacja wdarła się w jego głos, przez co
dziewczyna poczuła się trochę nieswojo.
- Z nikim ostatnio nie rozmawiasz. Znikasz na całe noce,
olewasz naukę, nie wspominając już o nas. Wszyscy na około widzą, że coś złego
się z tobą dzieje, a ty ani trochę nie pozwalasz do siebie dotrzeć - powiedziała
niepewnie, a słysząc, że chłopak milczy, uporczywie drążyła dalej. - Wiem, że
jest ci ciężko, wiem, że taka strata zostawia piętno już na zawsze, ale nie możesz
tak żyć.
- Nie praw mi morałów, chociaż ty - mruknął znudzony,
chowając czoło między swoje kolana.
- Nie poznaje cię. Zmieniłeś się.
- Człowiek się nie zmienia, człowiek czasem - po prostu -
daje się poznać z drugiej innej strony1. - Scorpius odwrócił głowę,
by w końcu spojrzeć na dziewczynę. Była śliczna. Długie blond włosy sięgały jej
niemal do pasa, a błękitne oczy jaśniały nieokreślonym blaskiem. Była niezbyt
wysoka, a blada cera (idealnie pasująca do jego) dodawała jej niesamowitego
uroku i łagodności. Podobała mu się odkąd tylko pamiętał.
- I co? To jest teraz ta twoja druga strona?
- Być może. - Zadrżał czując, jak opiera swoją głowę o jego
bark. Przyjemny dreszcz przeszył jego ciało.
Nigdy nie potrafił określić swoich uczuć względem tej
dziewczyny. Znali się już dziewięć lat, a on od zawsze wiedział, że ma do
czynienia z kimś bardzo wyjątkowym. Mimo wszystko nieustannie trzymał się na
dystans w obawie, że może ją skrzywdzić. Nawet teraz, wbrew temu kim się stawał,
czerwona lampka w jego głowie przypominała mu, że w kwestii dotyczących
Katherine musi być ostrożny. Bez względu na wszystko.
- Więc? - zagaiła. - Masz zamiar cokolwiek do mnie mówić,
czy będziesz po prostu wzdychać i gapić się przed siebie bez określonego celu?
- W zasadzie to chciałem wstać już, bo jestem z kimś umówiony,
a wiesz, że nie lubię się spóźniać. - Wcale nie był umówiony ani nie chciał iść,
ale obawiał się tego, o co może pytać go dziewczyna. Bił się z myślami,
zaprzeczając samemu sobie. Wolał ucieczkę, bo od niedawna stała się dla niego
prostszym rozwiązaniem
- Nie chowaj się przede mną - jęknęła żałośnie, łapiąc go
za rękę. Chciała w ten sposób zmusić go do pozostania przy niej chociaż przez
jeszcze jedną chwilę. Na próżno.
- Do zobaczenia, piękna.
Dochodziła północ, a on dalej błądził między zimnymi murami
korytarzy
oświetlanych przez dogasające pochodnie. Przyjemny półmrok nie raził jego oczu, a jedynie przyzwyczajał do ciemności, które już zapadły. Snuł się tak powoli, wystukując palcami o różdżkę nieznaną melodię. Nie bał się tędy spacerować. Wiedział, że wiekowa kotka Filcha jest tak samo ślepa i głucha jak jej właściciel, więc raczej nie musiał obawiać się, że natknie się na któreś z nich. Prefekci również skończyli już swoje dyżury.
oświetlanych przez dogasające pochodnie. Przyjemny półmrok nie raził jego oczu, a jedynie przyzwyczajał do ciemności, które już zapadły. Snuł się tak powoli, wystukując palcami o różdżkę nieznaną melodię. Nie bał się tędy spacerować. Wiedział, że wiekowa kotka Filcha jest tak samo ślepa i głucha jak jej właściciel, więc raczej nie musiał obawiać się, że natknie się na któreś z nich. Prefekci również skończyli już swoje dyżury.
Przystanął przy starych drzwiach na drugim piętrze, po czym
z ogromnym spokojem pchnął je przed siebie. Pewnym krokiem wszedł do
opuszczonej klasy, gdzie znajdowały się tylko trzy stare ławki, dwie pary
krzeseł i ogromna szafa, z grawerowanymi mitycznymi stworami, jak gryfy,
centaury czy krasnoludy. Przez zakurzone okno wpadały smugi jasnego księżycowego
światła, dzięki czemu w pomieszczeniu nie było tak ciemno.
Scorpius usiadł przy jednym z krzeseł, które przy ostatniej
wizycie przestawił pod szeroki parapet. Wyjął z kieszeni wygnieciony kawałek
pergaminu, odznaczający się zieloną pieczęcią w kształcie węża strzegącego
litery „M”. Przekładał sobie go z rąk do rąk, jakby nie do końca wiedział, co
ma z tym zrobić. Rozwijał i zwijał kawałek ów materiału, zupełnie nie kontrolując
drżenia swoich dłoni.
To był list. List, który został przyniesiony dzisiaj rano
przez szarą, niemal srebrną sowę, której pióra mieniły się w słońcu niczym
najdroższe kamienie. Oczy tego zwierzęcia miały kolor tak intensywnie zielony,
jak oliwin2 dopiero co oprawiony. Młody Malfoy już z daleka poznawał,
do kogo należy ten ptak. I musiał przyznać przed samym sobą, że bardzo obawiał
tego, co ma mu ona przynieść.
Teraz już znał dostarczoną treść na pamięć, z każdym
przecinkiem, przerwą i kropką.
Mój synu.
Dochodzą mnie słuchy o Twoim niepoprawnym zachowaniu, co
bardzo mnie martwi.
Opuszczane lekcje, szlabany i niesubordynacja wobec nauczycieli - czy naprawdę tak Ciebie wychowałem? Rozumiem, że jest ci ciężko, bo straciłeś matkę. Ja sam straciłem żonę.
Opuszczane lekcje, szlabany i niesubordynacja wobec nauczycieli - czy naprawdę tak Ciebie wychowałem? Rozumiem, że jest ci ciężko, bo straciłeś matkę. Ja sam straciłem żonę.
A jednak trzeba żyć dalej. Nie rób z siebie dziecka,
jesteś przecież dorosły. Przestań się mazać i przyjmij na klatę to, co los dla
ciebie przygotował. Nie popełniaj moich błędów, bo będą one najgorszymi, z którymi
miałeś kiedykolwiek do czynienia. Nie zatracaj swojego człowieczeństwa.
Uczucia, które masz są Twoim największym skarbem, sam się o tym dosyć późno
przekonałem. I opiekuj się bratem. Liczy na ciebie tak samo mocno, jak ja.
Nie sprowadzaj na mnie zawodu, spowodowanego Twoją osobą.
Pamiętaj, że jesteś moim synem i że cię kocham.
Ojciec, Draco Malfoy.
Litery odbijały się od ścian jego umysłu, tworząc ogromny
chaos. Przed oczami miał tylko pojedyncze wyrazy, które nie chciały wcale zniknąć:
matka, żona, błędy, uczucia, opieka, brat.
Wiedział, że jego ojciec ma rację. A jednak nie dopuszczał do siebie tej myśli. Wolał stawać się kimś bezuczuciowym i obojętnym, bo tak było prościej. A ludzie bardzo często idą na łatwiznę. I on do nich teraz należał.
Wiedział, że jego ojciec ma rację. A jednak nie dopuszczał do siebie tej myśli. Wolał stawać się kimś bezuczuciowym i obojętnym, bo tak było prościej. A ludzie bardzo często idą na łatwiznę. I on do nich teraz należał.
Stracił przecież matkę. Skąd ktoś mógł wiedzieć, jak się
teraz czuje?! Każdy był na tyle mądry, żeby dawać mu dobre rady, pocieszać i mówić,
jak ma żyć. Ale w gruncie rzeczy nikt nie miał pojęcia. O niczym.
Każdy dzień przynosi zmiany. Nie każdy z nich jednak
korzysta...
~*~
[1] - cytat W. Grzeszczyk
[2] - oliwin, rodzaj kamienia szlachetnego.
[2] - oliwin, rodzaj kamienia szlachetnego.
Mam parę ogłoszeń parafialnych:
po pierwsze - możecie podziwiać PRZEPIĘKNY szablon wykonany przez Shy z Christelowej Graficiarni. Będę go zachwalać przy każdej nadarzającej się okazji, więc bądźcie na to gotowi. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję! :)
po drugie - w końcu jesteśmy w Hogwarcie. Czy Wy też macie takie ogromne problemy z początkiem opowiadań?
po trzecie - POSZUKUJĘ BETY! Ale naprawdę dobrej bety. I to tak na poważnie, a nie na chwilę.
po czwarte - nowy rozdział nie wiem kiedy się pojawi. Być może pod koniec miesiąca/ na początku grudnia, ponieważ wracam od poniedziałku do szkoły po 5tygodniowej nieobecności, więc będę miała niesamowicie dużo do nadrobienia. Dla tych co nie wiedzą - środkowa klasa liceum jest koszmarna.
I to by było na tyle. Dziękuje za uwagę i pozdrawiam.
po pierwsze - możecie podziwiać PRZEPIĘKNY szablon wykonany przez Shy z Christelowej Graficiarni. Będę go zachwalać przy każdej nadarzającej się okazji, więc bądźcie na to gotowi. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję! :)
po drugie - w końcu jesteśmy w Hogwarcie. Czy Wy też macie takie ogromne problemy z początkiem opowiadań?
po trzecie - POSZUKUJĘ BETY! Ale naprawdę dobrej bety. I to tak na poważnie, a nie na chwilę.
po czwarte - nowy rozdział nie wiem kiedy się pojawi. Być może pod koniec miesiąca/ na początku grudnia, ponieważ wracam od poniedziałku do szkoły po 5tygodniowej nieobecności, więc będę miała niesamowicie dużo do nadrobienia. Dla tych co nie wiedzą - środkowa klasa liceum jest koszmarna.
I to by było na tyle. Dziękuje za uwagę i pozdrawiam.
Zacznę może od tego, że szablon faktycznie robi wrażenie! Kawał dobrej roboty :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział, to ja chyba nie przestanę się zachwycać Twoimi opisami, dygresjami i wtrąceniami, które są naprawdę rewelacyjne. Już po przeczytaniu pierwszego akapitu coś we mnie tak drgnęło. Scorpis jest tajemniczy, intrygujący w ten najbardziej niebezpieczny sposób i nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest taki... smutny, zagubiony. Akcja wkracza do Hogwartu i to dodaje tej historii dodatkowy smaczek. Jeśli chodzi o problemy z początkiem opowiadań, to tak, wiele osób ma z tym kłopot, ale trzeba dzielnie przez to przebrnąć!
5 tygodni nieobecności? Czyżby jakieś dodatkowe, nieoficjalne wakacje? :> Przyznam rację, że II liceum jest najgorsza, a najlepsze (czyli klasa maturalna) dopiero przed Tobą :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w nauce oraz dalszej weny :)
Nie tyle wakacje co rekonwalescencja :) Na początku października miałam operację kolana przez co dostałam szlaban na wychodzenie :D
UsuńDziękuje za tak miły komentarz. Fajnie jest wiedzieć, ze rozdział się podoba, tym bardziej, że ja sama zawsze doszukuje się czegoś, co mi nie pasuje, bądź co bym jeszcze dopisała...:)
Niezwykle mi miło, że jednak jesteś zadowolona z tego szablonu :) Być może kiedyś zmajstruję dla Ciebie coś jeszcze, bo uwielbiam i Scorpiusa, i Alexa, i pomysł z testralami. Szkoda mi młodego Malfoya. Stan, w jaki popadł, jest niebezpieczny dla dojrzewającego człowieka. Żałuję, że nie może stanąć na nogi i zacząć normalnie żyć, ale śmierć matki ma dla niego tragiczne skutki. Ten cały alkohol, przypadkowy seks... To wszystko się na nim odbije. Prędzej czy później. Intryguje mnie natomiast panna jasnowłosa Katherine. Wydaje mi się, że ona podziałałaby na Scorpiusa niczym balsam na zranioną duszę. Jestem ogromnie ciekawa tej postaci i mam nadzieję, że przybliżysz tę sylwetkę w którymś z rozdziałów. Cóż jeszcze mogę dodać? Jestem dość wzruszona traktowaniem Dracona wobec synów. Widać, iż strasznie mocno ich kocha. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;*
OdpowiedzUsuńPS Zagościłaś u mnie w linkach, w czytanych i polecanych :)
[gryfonka-na-tropie]
Nie martw się, Katherine będzie jedną z kluczowych postaci, także jeszcze dużo o niej będzie, tymczasem nic więcej nie zdradzę. Co do Dracona - każdy mimo wszystko przedstawia go w sposób chłodny i nieprzyjemny (nie zaprzeczę, że to lubię), ale u siebie chce pokazać, że wielka wojna jednak zmieniła go w jakiś sposób.
UsuńCo do szablonu - trudno nie być zadowolonym z czegoś tak genialnego! :))
To dobrze :) Ja zwykle łączę Scorpiusa z Rose, ale cieszę się, że Ty stworzyłaś też własną postać. Rowling raczej tak wykreowała Dracona, dopiero w szóstej części mieliśmy okazję ujrzeć go z innej perspektywy. Ale, jak widać, wydoroślał i dojrzał. Mimo to cieszę się, że Scorpius ma odmienny charakter. Jest bardziej uczuciowy i taki "dramatyczny" ;D
UsuńJak zobaczyłam przecudny szablon autorstwa C., postanowiłam zostać na trochę dłużej i zobaczyć, co tam ciekawego piszesz ;).
OdpowiedzUsuńChoć generalnie nie lubię opowiadań o młodym pokoleniu i rzadko kiedy takowe czytuję, muszę przyznać, że twoja historia zapowiada się całkiem ciekawie. Chyba jeszcze nigdy nie czytałam opowiadań ze Scorpiusem w roli głównej, te nieliczne o młodym pokoleniu, które czytałam, dotyczyły raczej młodych Potterów lub Rose Weasley. Cieszę się, że ty piszesz o kimś innym.
Masz całkiem przyjemny styl, i zachowujesz równowagę pomiędzy opisami a dialogami, choć nie pogniewałabym się, gdyby opisów było jeszcze więcej ;). To moja ulubiona część opowiadań.
Fajnie napisałaś też ten list od ojca, aczkolwiek wątpię, żeby Malfoy używał sformułowań typu "przyjąć na klatę", bo to raczej zbyt potoczny zwrot ;).
Poza tym, jest całkiem nieźle i jestem ciekawa, jak historia się rozkręci.
[niebieskie-marzenia]
Dziękuje za miły komentarz i stosowne uwagi :) Opisów jeszcze więcej mówisz. Właśnie mam wrażenie, że jest ich aż za nadto czasami, a tak mało dialogów... Staram się, ażeby historia pozostała wyjątkowa. Co do listu i sformułowań potocznych - prawdopodobnie masz rację, postaram się to zmienić na coś bliskoznacznego. Wszelką konstruktywną krytykę do siebie przyjmuje :)
OdpowiedzUsuńSzablon oczywiście jest przecudny!
Pozdrawiam również.
Opisów nigdy nie jest zbyt wiele, przynajmniej dla mnie ^^. Zresztą ja, pisząc, mam taki problem, że moje rozdziały to jeden wielki opis, tylko miejscami poprzerywany dialogami. Choć dla większości autorów to dialogi są łatwiejsze niż opisy, ja uważam dokładnie na odwrót ;).
UsuńCo do sformułowań: po prostu nalezy je dobierać do postaci ;). O ile nastolatek może użyć takiego zwrotu, tak dorosły i na pewno dość zmanierowany facet, a takim niewątpliwie jest Malfoy, raczej nie będzie się tak wysławiał.
Ja też bardzo lubię grafikę C. ;). I to właśnie przez jej bloga trafiłam tutaj ^^.
Trzy razy zmieniałam to zdanie, ostatecznie myślę, że jest okej :D
UsuńI w pełni się z Tobą zgadzam - pisanie dialogów to dla mnie katorga. Nie potrafię tego i koniec :D
Teraz lepiej ^^.
UsuńMam nadzieję, że się nie gniewasz o to, że zwróciłam ci uwagę. A co do dialogów, jeeejku, ja zawsze się tyle z nimi męczę, wychodzą mi bardzo drewniane i wgl (jedynie rozmowy Evelyn i Toma mi się w miarę fajnie pisze). Za to pisząc opisy, jestem w swoim żywiole. Szczególnie lubuję się w opisach przeżyć wewnętrznych. Moje postacie chyba mają trochę za dużo rozterek, bo ja potrafię przez kilka stron worda rozwodzić się nad emocjami mojej głównej bohaterki xD.
Sorry, że ci tak zaspamowałam pod notką ;P.
Nic nie szkodzi :)
UsuńA co do zwracania uwagi, to jak już wspomniałam, przyjmuję krytykę i wszelką opinie, która może poprawić jakość mojego bloga/rozdziałów :) Dlatego o nic się nie gniewam :D
Ekhem, choć jestem obecnie gdzieś w okolicach pierwszego rozdziału, a także cierpię na brak wolnego czasu, zgłaszam się na betę. Jestem pracoholikiem ;p
OdpowiedzUsuńfantastycznie! :D ciesze się tym bardziej, że jesteś naprawdę dobrą pisarką! :)
UsuńPowiedz tylko kiedy a prześlę ci mailem napisane rozdziały :)
Heh, tylko bez słodzenia xD
UsuńW sumie to możesz w każdej chwili. Sprawdzę je prawdopodobnie w poniedziałek albo we wtorek, kiedy już dostanę z powrotem mój komputer, bo obecnie sępię u brata, który nie jest zbyt skory, żeby mi go udostępniać.
Mój adres: beatrice_cora@amorki.pl
Mam zaszczyt zaprosić na nowy rozdział 007 „Burza uczuć” na bloga: http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com . zapraszam do czytania i komentowania.
OdpowiedzUsuńp.s.
cudowny szablon naprawdę.
i przydałby się spanmownik;p
jest, po prawej stronie w zakładce "to, co mam wiedzieć". Już pare razy umieszczałaś tam powiadomienia.
UsuńMimo tego że dawno już przeczytałam rozdział, komentuję go dopiero teraz. I z góry przepraszam z błędy! Piszę z komputera brata i uciekają mi literki, bo ma porąbaną klawiaturę.
OdpowiedzUsuńRozumiem ból Scorpiusa - stracił matkę, która spajała całą ich rodzinę w całość, dla każdego z nich była ostoją i pocieszeniem. Ale Scorpius nie powinien zamykać się w sobie i odtrącać innych. Przyjaciele są najważniejszą rzeczą, która pomoże mu przetrwać ten trudny czas. Przykro, że on jeszcze tego nie zauważa.
Draco naprawdę się zmienił. Za każdym razem, gdy czytam o nim u Ciebie, robi mi się cieplej na sercu. "W końcu!", myślę sobie. "W końcu ktoś nie przedstawił go jako potwora powielającego błędy Lucjusza." To naprawdę przyjemna odmiana od tych wszystkich opowiadań o młodym pokoleniu, w którym Scorpius to kolejna ofiara tyranii, próbująca przeciwstawić się despotycznemu ojcu. Jestem z tego bardzo zadowolona, z tego, że to przełamałaś bo Draco to od zawsze moja ulubiona postać z całej sagi.
Postać Katherine jest zdumiewająca. Tajemnicza i przyciągająca. Już samo to, że Scorpius czuje do niej przywiązanie i że nie chce jej skrzywdzić, podsyca moją ciekawość, kim jest ta dziewczyna. Niewiele o niej wiemy.
Uch, kończę już. Życzę weny i do następnego rozdziału!
Pozdrawiam.
Post jest zajebisty, naprawdę tak bardzo dobrze mi się czytało. Zachowanie młodego Malfoya jest w sumie uzasadnione, stracił matkę, nie mógł sobie z tym poradzić. Normalny człowiek też odsunął by się od swoich przyjaciół. Taka reakcja obronna.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny post, wrzucam do obserwowanych, będę wpadać i czytać :)
Pozdrawiam i przy okazji zapraszam do siebie ;)